A wiosna przyszła…. w lutym

Krótka fotorelacja z wczesnowiosennego wypadu Lucim >> Lesna Krówka >> Lucim, trasą naokoło dwóch jezior (ok. 19 km). Razem z kolegą Mariuszem i jego synem Kubą wyruszyliśmy z Bydgoszczy w sobotni poranek. Do miejscowości Lucim dojechaliśmy około godziny 7 i stamtąd – już na nogach – udaliśmy się w kierunku jeziora Piaseczno, które płynnie przechodzi w jezioro Stoczek. Wszystkie znaki na niebie i prognozy w telewizji wskazywały że będzie to piękny, słoneczny, ciepły dzień. I za to trzymałem kciuki, gdyż poranek był chłodny i mglisty. Niemniej zza kłębów mgły przebijało się bezchmurne niebo obiecując pierwszy wiosenny dzień tego roku.

W nocy było ciepło a nad ranem lekki przymrozek, który udekorował nawet resztki pajęczyn. Autor zdjęcia: Mariusz Borkowski.
A igły na drzewie ozdobił kryształową łezką.
Mgliście dość. Autor zdjęcia: Mariusz Borkowski.
Pomału zza drzew wyłaniało się słońce kusząc obietnicą dodatniej temperatury,
Zamarznięte (z wyjątkiem strefy przybrzeżnej) jezioro Stoczek. Autor zdjęcia: Mariusz Borkowski.
Plama mchów w kolorze wiosennej zieleni. Autor zdjęcia: Mariusz Borkowski.

Idąc brzegiem jeziora Stoczek w kierunku harcerskiej stanicy „Krówka Leśna”, chcieliśmy zahaczyć o moją ulubioną miejscówkę do „hamakowania”. Gdy doszliśmy na miejsce naszym oczom ukazał się widok – jak na zdjęciach poniżej. Całe połacie lasu wycięte za pomocą „sprzętu ciężkiego”. Wiem że te drzewa „po to rosną”, wiem to ale i tak trudno mi się z tym pogodzić. Jedynym „plusem” tej sytuacji jest to ze w całej okolicy upojnie pachniało żywicą. W ciągu ostatnich lat do jeziora doprowadzono asfaltową drogę, zbudowano od nowa most na rzecze „Krówce”, zezwolono na poruszanie się silnikowych jednostek pływających po jeziorze, teraz jeszcze ta wycinka… Kolejna miejscówka znika, a była naprawdę fajna. Mam takie poczucie, że gdzie tylko pojawi się możliwość bezpośredniego dojazdu, zaraz zjawiają się tam „Janusze przyrody” i logarytmicznie wzrasta liczba śmieci, butelek, głośnej „muzy” i nocnego „darcia mordy”… ale może się czepiam.

Moja ulubiona – do niedawana – miejscówka do hamakowania.
Wycinki ciąg dalszy….
Nad samym brzegiem jeziora został – na szczęście – pas drzew. Autor zdjęcia: Mariusz Borkowski.
Bo liczy się wnętrze… Według Kuby to wzór słońca – ukryty w środku pnia. I to w pierwszy słoneczny dzień… przypadek? Nie sądzę. 🙂 Autor zdjęcia: Mariusz Borkowski.

Na plaży (aż dziwne że pustej… no ale w końcu luty…) zrobiliśmy dłuższy postój, z jedzeniem kanapek i z zawodami w „ślizgu” kamieniem po zamarzniętym jeziorze.

Dziwne uczucie, leżeć na plaży w blasku słońca, patrząc na zamarźnięte jezioro. Autor zdjęcia: Mariusz Borkowski.
Na drugim brzegu jeziora rośnie majestatyczny Dąb. Pod dębem widoczny Kuba, który nie dał się podpuścić i nie wszedł do dziupli. Autor zdjęcia: Mariusz Borkowski.
Dąb z otulonymi mchem gałęziami. Autor zdjęcia: Mariusz Borkowski.
A tutaj dzieło bobrów, kompletnie ignorujących zasady BHP (bobrzej higieny pracy).
Chociaż częściowo usprawiedliwia je konieczność budowania takich żeremi.
Ostatnie miejsce odpoczynku przed trasą powrotną do samochodu – brzozowa skarpa. Już niedługo do białych pni dojdą wiosenno-zielone listki… Autor zdjęcia: Mariusz Borkowski.

Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku.

Adrian