Wiosenne prześlizgiwanie się pomiędzy drzewami…

Wrzucam parę fotek z wypadu (27.02.2019) w okolice jezior Stoczek i Piaseczno (szeeeeroko pojęty obszar zalewu Koronowskiego). Tym razem pojechałem sam. Mam taką przypadłość że od czasu do czasu nachodzi mnie potrzeba samotnego wypadu „w dzicz”, takiego bez rozmów, wymieniania się uwagami, bez wyznaczonych celów i zadań, bez specjalnego zastanawiania się nad tym gdzie idę. Ot taka potrzeba „doświadczenia” lasu. Jest w tym trochę „snucia się” po ścieżkach, trochę podglądania otoczenia, trochę patrzenia na płynącą wodę, jest też dużo „niemyślenia” i „niezastanawiania się”. Czasem trochę zdjęć, czasem poczytanie książki, czasem kawa pod drzewem. Nie umiem do końca sprecyzować tej potrzeby więc taki przybliżony opis musi wystarczyć.

 

Czy drzewa mogą wyglądać groźnie w konturowym świetle poranka?
Mogą!
Po jeziorze snują się jeszcze nierozmarźnięte zimowe tafle, ale wiosenne słońce pomału wykonuje na nich wyrok.
Słońce za trzcinką ukryte.
A tutaj dowód na to że Ziemia jest nie tylko płaska ale i pochyła.
A to meszek.
Jezioro Piaseczno płynie (nomen omen) przechodzi w jezioro Stoczek.
A tutaj posiedziałem z godzinkę podglądając falujące w słońcu siwiuteńkie źdźbła…
Siwiuteńkie!
Pan Dzięcioł co kilka minut symulujący serie z kałasznikowa.
Kolejna przerwa na kawę.
Wierzcie lub nie, ale ten wykrot z „mordy” przypomina mojego piesozaura.
A tutaj fotka zrobiona komórką na „zoomie” cyfrowym (stąd jej „jakość”). Jakieś zwierzę (obstawiam psa) uciekało do lasu ścigane przez wrony. W oficjalnej wersji będzie to tygrys ścigany przez orły.

Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku!

A.